W niedziele próbowaliśmy „zajeździć” Erę. Oczywiście to nie było tak z zaskoczenia. Już od jakiegoś czasu pracowaliśmy z nią na tym, żeby przyjęła siodło i oswoiła się z jeźdźcem. Kilka razy była z nami w terenie z założonym siodłem, ale bez jeźdźca. Wszystko to było po to, aby finalnie przyjęła jeźdźca w miarę bezstresowo (dla nas też). I udało się.
Era zaakceptowała jeźdźca i po paru minutach spaceru po padoku, wyjechała w swój pierwszy teren z Łukaszem na grzbiecie. Wydaje się, że zaufała jeźdźcowi, nie denerwuje się i chce się uczyć. Czasami się jeszcze czegoś boi lub nie jest pewna, ale w pewnym momencie odważyła się i poprowadziła cały zastęp. Era ma już za sobą dwa tereny i chyba zaczyna się jej to podobać. Do zobaczenia w terenie.